General POLSKI Topic
co mogło się wydarzyć z rana, Może zobaczyłeś jakieś dziwne chmury w okolicy Krakowa .
albo wypiłeś kawę bez cukru ale ze śmietanką chodź zawsze pijesz na odwrót.
I do tego zjadłeś sernik.
Dobra na początku muszę napisać ,iż w jakieś niecałe 10 lat temu mieszkałem w "Strasznym Dworze" - akademik IMiR (Inżynierii Mechanicznej i Robotyki) AGH... tyle, że tym razem studiowałem geologie (jak się tam dostałem to już inna historia).
Nasz pokój był bardzo "popularny". Można było u nas dostać pomoce naukowe różnych wydziałów jak i materiały "relaksowo-zielone" - nawet Panowie, którzy tym się zajmowali ,powiedzmy, "pół-profesjonalnie" dawali nam testować je za free aby ocenić tzw. potencjał sprzedażowy... Takie małe kółko ekspertów - w grubym cudzysłowie - mieliśmy w swoim gronie.
Nasz pokój był już na cenzurowanym u kierowniczki akademika - mieszkaliśmy tuż nad nią [co za peszek btw]. A, że byłem wtedy też barmanem (a raczej polewaczem piwa w Świniarni i Klubie 38), to mnóstwo znajomych się przewijało i imprezom nie było końca.
Ale kiedyś mieliśmy takie "intymne" palonko w pokoju (tylko nasza czwórka, ja na waleta, no i plus Offsik oczywiście), to wiadomo co się dzieję po niedługim czasie. Się pośmiali, powkręcali, a na koniec gastro. Jako studenci płci męskiej, to ostatnią rzecz, na która wydawaliśmy lekką ręką kasę, było jedzenie. Okazało się, że oprócz światła w lodówce (lód już był wyskrobany ), mieliśmy całą wielką skrzynię jabłek - jednego ze współlokatorów ojciec miał sad gdzieś koło Brzeska, no to nam tego owocu nigdy nie brakowało. Nawpierniczaliśmy się tego co nie miara i kima...
Obudziło mnie walenie w drzwi miotłą Pań sprzątających. Za chwilę półprzytomnym wzrokiem spojrzałem na komórkę, która od jakieś godziny i trzydziestu kliku minut w radosny sposób pokazywała, o to taki alarm/komunikat "Sajmon, za 2 godziny masz egzamin z chemii - spróbuj się spóźnić to sam sobie nakopiesz w ten pusty czerep". Co zrobiłem dalej, to pewnie się domyślacie.
W te pędy lecę na przystanek. Wydział, gdzie był egzamin mieścił się przy samych Alejach Mickiewicza. Dwa przystanki autobusowe, więc marne szansę żebym zdążył na nogach i w dodatku, tak jeszcze zblazowany. Biegnąc po drodze zauważyłem w portfelu brak hajsu... i brak biletu ofkors.
Qwa, OK za rogiem bankomat. Podbiegam pod ścianę płaczu. Ufff, nie ma "promocji" - czytaj kolejki. Z bananem na ustach chcę wkładać kartę, a tu informacja, że "KASI" w maszynie ni ma. Ja pier.. papier, następny za daleko.
Nie uwierzycie i ja sam do tej pory nie mogę w to uwierzyć. Ale Pani w kiosku dała mi bilet na słowo, że oddam kasę jak tylko napisze egzamin z chemii, który mam za ok 10. minut, bla bla bla.
W biegu wskoczyłem do autobusu i nie zdążyliśmy do jechać do następnego przystanku, a tu kilku chłopa świeci legitymacjami "kanarskimi" - ale mam farta pomyślałem i dumnie okazałem uprzednio skasowany a zarazem "wybłagany" wcześniej bilet. Czułem, że z nerwów gra mi już żołądek.
Jestem już na wydziale. Wpadam do auli i to ledwo co przed zamknięciem drzwi przez profesora - skurczybyk miał zwyczaj, zamykać 2-3 minuty po ustalonym czasie. Również lubił, takich delikwentów jak ja, sadzać w strefach odosobnienia - ale tym razem przesadził. Posadził mnie na katedrze - dla nie wtajemniczonych, to miejsce gdzie prowadzący zajęcia siedzi kilka metrów przed całą salą. Cała moja grupa rwie boki, że znowu zrobiłem popis.
OK. Będzie dobrze se myślę. Testy z zadaniami rozdane. Czas pisać. Zaczynam rozwiązywać. Profesor wraz z magistrem sprawdzają nasze indeksy czy wszyscy mają zaliczenie z ćwiczeń. Profesor podchodzi do mnie. Bierze indeks, a ja mimo woli takiego bąka puściłem, że dosłownie kto by stał żyw obok, musiał pomyśleć, "chopie toż to gnijesz od środka". Profesor jak poparzony opuścił czym prędzej mój indeks na biurko i nerwowo oddalił się od strefy zgonu. Cała sala, a było ich klika grup, zauważyła, że coś nie tak (na szczęście nic nie poczuli lol), ale moi kumple i koleżanki zaczęli coś z uśmieszkiem do siebie szeptać.
To co z każdą minutą czułem, ale szczegółowo ujmując mój żołądek, to rewolucja typu "liście a papier toaletowy". I wszystko stało się jasne - jabłka; okazuje się, że kilkanaście naraz mogą zaszkodzić, wow ,co nie? Zacząłem się pocić, nerwowo przebierać nogami. Bicia ciepła i potu rozpuszczały mnie jak masło. Nie mogłem się skupić a gul, gul, gul po kiszkach dawały coraz chyżej znać.
Czas przeznaczony na egzamin wynosił 1.5h. Ja ,po przeszło pół godziny z wyciągnięta jak struna trzymającą test ręką i z okrzykiem na ustach, wręcz wrzasnąłem
-"Skończyłem!"...
I oddałem czym prędzej nieukończona pracę. Spocony czuję, że muszę szybko znaleźć się tam gdzie "księżniczki chadzają piechotą".
Ale nie, po drodze, nie podejrzewając oczywiście mojego stanu, ,zatrzymuje mnie Pan magister.
- "Zaimponował mi Pan (łot?, pomyślałem), to ja dałem Panu 4.0 na zaliczeniu ćwiczeń? A tu tak szybko uporał się Pan z egzaminem... Żałuje, że nie mogę zmienić oceny na wyższą"...
Ja patrzę na człowieka z wytrzeszczem i bez namysłu drżącym głosem odpowiadam...
- "Panie magistrze, ja chyba mam biegunkę... "
A on na to - "Przepraszam..."
Widok jego miny...ehhh nie dam rady nawet tego pisać. Gorzej, że przez tą "pogaduszkę" czas finiszu mi się skurczył. Na dodatek stopnie do wyjścia z auli były tak szeeeeeeerokie, że czułem dosłownie rozszerzające się zwieracze odbytu tak... że musiałem zrobić /przystanek/ na niby zawiązywanie buta, a zarazem piętą ściskać je, żeby czegoś nie popuścić lol. To pomogło przetrzymać krótki kryzys. Chwilę później byłem na dwójeczce na tronie by uwolnić orkę...
Koniec części pierwszej XD Potem będzie akcja z akdemcem i kiierowniczką, piffko przy koncercie "Nocnej zmianie bluesa:, policją i zakończeniem...
Sorry, ale jestem chory... tzn. przeziębiony
Sake bracie, nie ukrzyżuj mnie pliz
laki co napisze w różne smaki
Palonko na waleta. ? to znaczy w damskim towarzystwie.
I teraz tak.
Jedyne pytania które się ciśną na usta.
To czy zdałeś Egzamin . ? I co ważniejsze czy oddałeś za bilet.
Twa historia niczym trylogia sienkiewicza wryje się w głowy użytkowników.
Nic czekać tylko teraz na część 2 . 3 oraz zwiastun tego co będzie ,
Ciekawe czy jak byś napisał od razu wszystkie swoje myśli to czy ty byś zawieśił działanie strony czy nie .
O urodziny Lakiego xD najlepszego, mniej pierdolenia i rymowania z własna ksywą:p btw. Jak kończysz pracę o 18 to może być lipa z tym piwem, bo jak wspominałem dysponuję tylko popołudniem, a około 19 muszę jechać pod Kielce;]
O urodziny Lakiego xD najlepszego, mniej pierdolenia i rymowania z własna ksywą:p btw. Jak kończysz pracę o 18 to może być lipa z tym piwem, bo jak wspominałem dysponuję tylko popołudniem, a około 19 muszę jechać pod Kielce;]
do górali ze świętokrzyskiego xD
@ zarzyn Przez te zatkane zatoki żle się wyraziłem. Dziewczyny też się przewijały XD, ale “Na waleta”- chodziło mi o to, że pokoje były trzyosobowe. A za zgodą współlokatorów, mogłem spać na łóżku polowym (zajmując im przy tym nieco miejsca), czyli byłem goły bez normalnego przydziału akademickiego tzw płatny Walet . Dostawka ta miała nazwę „dziwka” – każdy się rozkładał na niej jak leci. A łóżka piętrowe nazywano: dół – „dziupla” albo czołg a górę przeważnie „gałąź”…
W drugiej i w trzeciej części są odpowiedzi na Twe pytania ;]
Serio, bałem się wrzucać całości, bo nie wiedziałem co mogłoby się stać. Pewnie Ban za użycie zbyt dużej ilości kodu zero jedynkowego
@japierdole Dziękuję, dziękuję
Nie obiecuję, ale postaram się nie pierdolić
Co do rymów, a se tak wymyśliłem żeby trochę dystansu do samego siebie nabrać…
Ehhh zacięcie moderatorskie masz lol XD
Szkoda, może kiedyś będzie jeszcze okazja na wspólny kufelek piwka - fajnie by było...
Heheh;] to żadne zacięcie tylko zwykła uwaga ale moderowało się tu i ówdzie;] wygląda to tak, że ląduje o 12.15 i muszę być z powrotem na balicach o 19.40, nie wiem ile tam się jedzie z centru, prawdopodobnie dołączy do nas jeszcze Abarth ;] btw. czy to tyle jeśli chodzi o ludzi w Krakowie?
Korki? on o nich nie słyszał..
dobra historyjka laki
... chcialem Was sie zapytac :E bo mam dylemat... kupic dziewczynie ultrabook'a z dolnej polki cenowej ? czy lepiej sony xperia z tablet ? dodam jeszcze, ze mam sony xperia z komorke i jest zajebista, a tablet chyba lepszy... z tym, ze jestem zle nastawiony na tablety. Jakos nie lubie tego hype'u.
i drugie pytanie... zna sie ktos na dyskach sieciowych ? potrzebowalbym taki min. 1TB Jestem w tym temacie zielony, a chce sobie taki dysk zakupic i trzymac na nim filmy + bajki + seriale, ogolnie video pliki.